DAMON POV
Ojciec pojechał gdzieś z matką Darlin i mieli wrócić dopiero na drugi dzień wieczorem, więc miałem całą chatę tylko dla siebie. Nasza mała gwiazdeczka też się gdzieś ulotniła. W sumie nie widziałem jej nawet podczas przeprowadzki, a jest na co popatrzeć. Pewnie szwenda się po jakichś bibliotekach, grzeczniutka dziewczynka. Wiem, że taka nie jest. W ogóle to do niej nie pasuje. W bibliotekach siedzą tylko zakompleksione, zaniedbane kujonki, a nie takie super laski. Tylko czemu ona chce zaburzyć ten stereotyp? Jedno jest pewne - biblioteka nie jest jej drugim domem, a książki rozrywką. Przecież widziałem wczoraj jej tatuaż na nadgarstku. Wygląda na to, że albo daje sobie w żyłe albo wciąga nosem albo bierze inne cholerstwo w kapsułkach. Ciekawy jestem czy mamusia wie? To widać. Jej oczy przecież są tak nienaturalnie duże i błyszczące. Jakby chodziła cały czas na haju. Do tego na mnie nie leci. Nie pozwala nawet się dotknąć - żenada. Myślałem, że trochę się zabawię, a tu proszę. Nie dość, że dała mi kosza, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem i miałem ochotę to odreagować, właśnie pieprząc gdzieś teraz córkę dziewczyny mojego ojca, to okazała się nią ona. Pokręcone to. Byłem w samych bokserkach, więc postanowiłem się ubrać. Włożyłem tylko czarne rurki, które nieco zwisały mi na biodrach. Barek ojca pewnie pęka w szwach od miliona rodzajów alkoholów. Nawet nie zauważy, że się poczęstowałem. Jaki on naiwny, jak dziecko. Zaśmiałem się sam do siebie. Zbiegłem po schodach i ruszyłem w stronę kuchni. Kiedy byłem już blisko, ktoś trzasnął drzwiami w holu. Marszcząc brwi wychyliłem się zza progu. Dziewczyna pobiegła jak strzała do góry, nie zwracając na mnie nawet najmniejszej uwagi. Najdziwniejsze było to, że cała zalana była łzami. Powstrzymało mnie to od rzucania złośliwej uwagi.
Wszedłem do kuchni i stanąłem przy barku. Otwierając go, uśmiechnąłem się złośliwie.
-Limonkowa wódka z Hiszpanii będzie najlepsza w połączeniu z sokiem jabłkowym - poinformowałem sam siebie.
Wziąłem szklaną butelkę i sok. Wpadłem na genialny pomysł. Przeskakując po dwa schody dostałem się na swoje piętro. Zapukałem dwa razy do pokoju Darlin i nie czekając na jej odpowiedź, wszedłem do środka. Światło było zapalone. Dostrzegłem ją pośrodku pokoju. Nerwowo kopnęła jedną z fioletowych puf, która (gdybym się w porę nie uchylił) wylądowałaby na mojej twarzy.
-Niezły, pierdolony refleks - skomentowała.
Zaśmiałem się, nie mogąc się powstrzymać.
-Co za charakterek - pokręciłem głową.
Odstawiłem napoje obok drzwi i podnosząc pufę, ułożyłem ją na jej poprzednim miejscu.
-Gdzie moja mama? - zapytała nagle.
Jej klatka piersiowa szybko podnosiła się i opadała. Byłem ciekawy, co ją tak wkurzyło, a może zasmuciło? Przecież jej łzy dopiero co zasychały na zaróżowionych policzkach.
-Pojechała gdzieś z moim ojcem. W każdym bądź razie wrócą jutro - odpowiedziałem z najbardziej seksownym uśmiechem, na jaki było mnie stać.
-Świetnie - prychnęła.
-Świetnie - zawtórowałem entuzjastycznie, unosząc w dłoniach wódkę i sok.
Popatrzyła na mnie krzywo i odwróciła się. Stając na palcach próbowała dosięgnąć do okna na pochylonej ścianie. Jej czarna, prosta sukienka podwinęła się wtedy odsłaniając nieco więcej uda. Mimowolnie moje spodnie zwężyły się w kroku, nie panowałem nad tym. Wykorzystując okazję, rzuciłem na łóżko to, z czym przyszedłem i stanąłem za jej drobną sylwetką. Łapiąc ją za biodra, uniosłem ją z ogromną łatwością.
-Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła opierając swoje dłonie na moich rękach.
-Otworzysz te okno czy nie? - zapytałem wymijająco.
Na szczęście uchyliła je lekko. Opuściłem ją na ziemię, a ona odwróciła się i mnie popchnęła.
-A to za co? - oburzyłem się.
-Za co? Po pierwsze za to, że tu wszedłeś. Po drugie za to, że mnie dotknąłeś. A po trzecie za, to że mam zły humor i wielką ochotę komuś przywalić, więc rusz swój tyłek i stąd wyjdź! - warknęła.
-Jezu, ale jesteś nabuzowana - powiedziałem.
Zanim zdążyła zareagować, przybliżyłem się do niej i szczelnie objąłem ramionami jej drobne ciało. Oczywiście zaczęła krzyczeć i się rzucać, ale zostawiłem jej tak mało przestrzeni, że nie na wiele się to zdało. Po kilku minutach się poddała, a jej ręce bezwładnie zsunęły się po moim torsie, co wywołało przyjemny dreszcz. Poluzowałem odrobinę uścisk, nie chcąc jej zmiażdżyć.
-Puść mnie, proszę - powiedziała cicho i całkiem spokojnie.
-Nie ma mowy. Możesz się teraz wypłakać, a później się upijemy i pośmiejemy - zaproponowałem.
-Jesteś psychiczny... ale przynajmniej ładnie pachniesz - wyraziła zgodę.
Zaśmiałem się.
-Więc co ci jest? - zapytałem, zerkając na nią z góry.
Nie mogłem jednak dostrzec jej twarzy, bo schowała ją w zagłębieniu mojej szyi.
-Jestem głupia - odpowiedziała całkiem poważnie.
Przygryzłem wargę, ale nie mogąc się powstrzymać, wybuchnąłem gromkim śmiechem.
-Śmiej się, śmiej psycholu - burknęła.
-Właśnie to zamierzam dziś robić, jeżeli nie masz nic przeciwko - poinformowałem ją.
-Rób co chcesz, ale mnie puść - zawyła zabawnie.
Spełniłem jej prośbę. Co było dziwne, wcale nie była rozmazana.
-Nie gap się tak na mnie. Nie jestem żadnym okazem rzadkiego zwierzęcia - powiedziała gniewnie. Usiadła na krześle obrotowym i podjechała nim do łóżka.
-Myślałem raczej o clownie - parsknąłem.
Właśnie wtedy otwierała butelkę drogiej wódki zębami, co było niesamowicie pociągające. Posłała mi tylko gniewne spojrzenie. Upiła całkiem dużego łyka, skrzywiając się. Usiadłem na skraju jej łóżka i odwróciłem krzesło tak, żeby była twarzą do mnie. Jedną ręką położyłem jej nogi na swoich kolanach. Natychmiast je ściągła.
-Nie waż się mnie dotykać - ostrzegła przez zęby, biorąc kolejny łyk.
-Dlaczego? - przejąłem od niej alkohol.
Piła teraz sok, a ja zająłem się procentami. Kiedy go odstawiła, jej usta były intensywniejszego, czerwonego koloru. Takie pełne i pociągające. Wziąłem kolejny łyk, żeby się opamiętać.
-Bo nie - odpowiedziała, jak małe dziecko.
Myślałem, że to już niemożliwe, ale jej oczy błyszczały jeszcze bardziej niż wcześniej. Uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Upiłaś się dziewczyno - stwierdziłem.
Wzruszyła ramionami i wyrwała mi wódkę. Piła teraz jeszcze więcej niż wcześniej. W butelce została niecała połowa płynu. Kiedy skończyła oddała mi ją i wierzchem dłoni otarła usta. Nawet to wyszło jej z pełną gracją.
-Jako jedyna ze wszystkich Lightwoodów to ja musiałam mieć słabą głowę - pożaliła się.
Nie była już taka nerwowa, jak wcześniej. Podobało mi się to. Nagle na mnie spojrzała. Zabawnie wygięła usta i zmarszczyła brwi.
-Ale pamiętaj, że później zmykasz do swojego pokoju - ostrzegła mnie kiwając palcem wskazującym.
-Dlaczego mówisz to tak zabawnie? - parsknąłem.
Też się zaśmiała, ale tylko na krótki moment. Coś widocznie ją dręczyło.
-Bo po pierwsze, jestem pijana. A po drugie z każdym z kim piłam, lądowałam w łóżku - odpowiedziała.
-Wow, więc nie jesteś taka święta. Ale nie martw się, nie uprawiam seksu z nietrzeźwymi - puściłem jej oczko.
Jej mina w momencie zrzedła. Odkaszlnęła nerwowo.
-Nie uprawiałam z nikim seksu, tylko spałam w jednym łóżku idioto! - krzyknęła, uderzając mnie w udo.
Wybuchnąłem śmiechem. A już myślałem, że ją rozszyfrowałem.
-Oddaję honor - powiedziałem, biorąc ostatni łyk i łagodząc go słodkim sokiem.
Darlin odepchnęła się od łóżka nogami, chcąc odjechać na obrotowym krześle. Niestety zamiast tego, krzesło przewróciło się razem z nią, bo przecież był tu ten cholerny dywan. Zeskoczyłem z łóżka i na klęczkach, pochyliłem się nad nią. Naprawdę bałem się, że przywaliła głową i jest teraz nieprzytomna. A ona otworzyła tylko oczy i zaczęła się śmiać. Uśmiechnąłem się. Naprawdę była zabawna. A te oczy i uśmiech... Znowu wpadłem na genialny pomysł.
-Cóż... widzę, że nic ci nie jest, ale dla pewności i w obawie o niedotlenienie twojego mózgu, przeprowadzę resuscytację - powiedziałem zawadiacko.
DARLIN POV
-Moja głowa - wychrypiałam.
Chciałam otulić się bardziej pościelą, ale coś mnie powstrzymało.
-Jakieś ciało... ciepłe... twarde, więc umięśnione... a to chyba nie są damskie cycki... - recytowałam, sennie badając przygniatającą mnie osobę.
-Dość tych komplementów - zaśmiał się chłopak.
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami. Przypominając sobie część wczorajszego wieczoru, przeklęłam się w duchu.
-Złaź ze mnie psycholu! - warknęłam zrzucając go z siebie.
Uwolniłam się dopiero, kiedy sam ustąpił, opadając na plecy obok mnie. Wstałam jak oparzona.
-Zdecydowanie ładniej ci w tej bieliźnie, kiedy jest jasno - powiedział Damon, patrząc na mnie tymi swoimi oczami.
-Co? - wydarłam się odruchowo.
Zorientowałam się, że rzeczywiście jestem tylko w samej bieliźnie.Porwałam z krzesła obrotowego sukienkę i osłoniłam nią przód mojego ciała. Chłopak ciągle na mnie patrzył i widocznie bawiło go to, co widział.
-Jakim cudem nie mam na sobie sukienki? - zapytałam przez zęby, stojąc jak słup pośrodku pokoju.
-No wiesz... trochę alkoholu,... mężczyzna... i kobieta... i... - bełkotał z zadowoleniem.
Rzuciłam się na łóżko, siadając na nim okrakiem.
-Runda druga, kochanie? - zapytał, bezczelnie ruszając brwiami.
-Nie wmówisz mi, że my... się ze sobą przespaliśmy - sprostowałam, grożąc mu palcem.
-Bo się ze sobą przespaliśmy,... ale seksu nie uprawialiśmy - zaczął się ze mnie nabijać.
Uderzyłam go pięścią w prawą pierś.
-Idiota - rzuciłam.
Chciałam wstać, ale mnie przytrzymał. Spojrzałam na niego mrużąc oczy. Nie miałam nastroju na takie zabawy i do tego ten kac.
-Było blisko. Chcesz poznać szczegóły? - zapytał.
Otworzyłam szerzej oczy. Opanowałam chęć uduszenia go gołymi rękami.
-Mów szybko i na temat, a później opuść mój zdegenerowany przez ciebie pokój - powiedziałam.
Cały czas głupkowato się szczerzył. Gdyby nie ta kołdra, zakrywająca go, ciosy w klatę na pewno by go bolały.
-Upadłaś z krzesła. Pocałowałem cię pod pretekstem resuscytacji, a ty zasnęłaś. Już nawet myślałem, że całuję jak ci dementorzy z Harrego Pottera i cię zabiłem, ale później kiedy kładłem cię spać, kazałaś mi się koło siebie położyć - roześmiał się.
Westchnęłam, a wtedy uleciało ze mnie całe napięcie.
-Naprawdę jesteś psychiczny - stwierdziłam, złażąc z niego.
Wzięłam ubrania i ruszyłam do wyjścia z pokoju.
-Idę pod prysznic. Jak wrócę, ma cię tu nie być - ostrzegłam, trzaskając drzwiami.
5 komentarzy = next.
Mały szantaż :D Znowu zaczyna się szkoła i w ogóle. Ale czas na pisanie chętnie znajdę. Znowu 2 rozdziały w jeden dzień :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz