VERSACE POV
-Darlin - zamruczałem dziewczynie do ucha.
Przekręciła się tylko na bok, mówiąc coś niezrozumiałego pod nosem. Zaśmiałem się najciszej jak mogłem. Postanowiłem użyć jej własnej broni, żeby ją obudzić. Pochylając się, delikatnie odsunąłem włosy z jej twarzy i zacząłem obdarowywać ją chłodnymi pocałunkami, zaczynając od szczęki. Zjechałem na szyję, kiedy z jej ust wyrwał się cichy pomruk. Poruszyła się wtedy, żeby ułatwić mi zadanie. Nagle naciągła na siebie kołdrę, która całkowicie oddzieliła mnie od jej pięknej twarzy. Źle zinterpretowałem jej wcześniejszy ruch. Jej reakcja niesamowicie mnie rozbawiła i szczerzyłem się teraz jak głupi.
-Musisz wstać, skarbie - powiedziałem.
-Nic nie muszę - burknęła spod pościeli.
-Dlaczego tak mówisz? - zapytałem śmiejąc się.
-Może dlatego, że mnie obudziłeś, a ja jestem śpiąca? - zadała pytanie retoryczne.
Parsknąłem. Nikt nigdy mnie tak nie traktował. Powoli zsunąłem z niej pościel. Wiedziałem co powiedzieć, żeby się obudziła.
-Za godzinę mamy samolot - wymruczałem.
* * *
Christian upewnił się, że dotarłam do domu. Tym razem nie przespałam podróży w samolocie. Cały czas próbowałam namówić swojego chłopaka, żeby spędził wigilię z moją niekompletną rodziną. W końcu dałam za wygraną, kiedy powiedział, że wraca do Seattle. Nawet lepiej,że spędzi święta z bliskimi. Jason nadal się nie odzywał, co coraz bardziej mnie smuciło. Mama sprowadziła za to ciocię, jej męża i syna, a mojego kuzyna Ashtona. Odkąd pamiętam miałam z nim świetny kontakt, więc cieszyła mnie jego obecność. Jak co roku dzieliliśmy razem pokój, co nie było dla nas dziwne. Wzięłam prysznic, wcześniej rozpakowując walizki. Położyłam się spać zaraz po 20.00. Christian nie napisał żadnego smsa, więc szybko zasnęłam.
* * *
-Hej, piękna - usłyszałam, przekręcając się na bok.
Uśmiechnęłam się.
-Hej, Christian - mruknęłam nie otwierając oczu.
Przybliżyłam się do niego i układając głowę na jego torsie, przytuliłam. Coś mi nie pasowało.
-Christian? - prychnął chłopak.
Otworzyłam oczy i podniosłam głowę, próbując dostrzec coś w ciemności. Christian był przecież w Seattle. Przywaliłam sobie ręką w czoło.
-Ashton - poprawiłam się, czując jak idiotka.
Mimowolnie lewą ręką przejechałam po włosach chłopaka i rozczochrałam je. Tak, to był on. Byłam pewna. Westchnęłam.
-Wracaj tu, zimno mi - pożalił się.
Zmarszczyłam nos czując charakterystyczny zapach.
-Piłeś? - zapytałam.
-Tylko brendy - odpowiedział wykonując zabawny gest ręką.
Przewróciłam oczami. Jeżeli 21 letni Ashton, coś pił to znaczy, że coś się dzieje. Jeżeli pił brendy to znaczy, że wszystko w porządku.
-Chodź tu, Darlin - niecierpliwił się.
-Czuć od ciebie alkohol - powiedziałam z wyrzutem i przybliżyłam się do niego.
Objął mnie ramieniem i zbyt mocno przytulił do nagiej klatki piersiowej.
-Co wy macie z tymi koszulkami? - zapytałam.
-Hmm? - mruknął.
-Dlaczego faceci śpią bez koszulek? - zadałam jaśniej pytanie.
-Ich zapytaj. Mi po prostu gorąco - odpowiedział.
-Przed chwilą mówiłeś, że ci zimno - parsknęłam.
-Przyznaję się, chciałem mieć cię tylko przy sobie - wyznał wyginając usta w uśmiechu.
-To miłe - stwierdziłam.
Chciałam jeszcze o coś zapytać, ale usłyszałam ciche pochrapywanie. Po chwili znowu zasnęłam.
Najkrótszy rozdział :o Chyba się nie obrazicie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz