sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział XVII

-Hej - przywitałam się z Dariusem buziakiem w policzek.
Posłał mi przyjacielski uśmiech i ruszył swoim autem.
-Co u Versacego? - zapytał, włączając radio.
Westchnęłam, nie kryjąc roztargnienia.
-Nie pytaj - poprosiłam.
-Dobra, ale wszystko okej? - zadał kolejne pytanie.
Wiedziałam, że się martwił. Poprawiłam się w fotelu, robiąc to nieco nerwowo.
-Tak - odpowiedziałam.
Usłyszałam, jak wypuszcza ze świstem powietrze. Żeby uspokoić jego nerwy, uniosłam rękę i pogłaskałam go nią po ramieniu. Wywołało to na jego twarzy lekki uśmiech. Pod samą szkołę jechaliśmy w milczeniu. Był jeden z tych poniedziałków, które dłużą się w nieskończoność. Nie byłam rozmowna ani na lekcjach ani na przerwach. Jednak Rosalie odpuściła mi przesłuchanie, wiedząc jak tego nie znoszę.
-Zabieramy się stąd? - zapytał Darius obejmując mnie ramieniem.
Był to przyjacielski gest, który miał za zadanie mnie pocieszyć. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 16.07. Byłam zmęczona i nie miałam humoru.
-Jak najszybciej - odpowiedziałam.
Zeszliśmy na parter i opuściliśmy szkołę głównym wejściem. Kierowaliśmy się na parking w stronę samochodu Dariusa. Po śniegu nie było ani śladu, choć nadal panował mróz.
-Darlin! - usłyszałam.
Wahając się odwróciłam się tak, że przyjaciel już mnie nie obejmował. Moim oczom ukazał się Christian.
Szedł szybkim krokiem i już po chwili stanął przede mną. Przybrałam obojętny wyraz twarzy. Jego natomiast był błagalny. W ogóle nie zwracał uwagi na towarzyszącego mi Dariusa.
-Porozmawiamy? - zapytał ochrypniętym głosem.
-Tutaj - poleciłam.
Chłopak westchnął, ale skinął głową. Nerwowo przeczesał ręką włosy, które i tak były idealnie ułożone. Dostrzegłam jak mięśnie jego szczęki się napinają.
-Posłuchaj... Nie chciałem wczoraj tak na ciebie naskoczyć... To przez te emocje i... Przepraszam. Jest mi naprawdę przykro. Sam nie wiem, co mam ci powiedzieć, żebyś mi wybaczyła - stwierdził spuszczając głowę.
Widziałam, że żałuje swojego zachowania. Westchnęłam przeciągle i odwróciłam się w stronę Dariusa.
-Jedź beze mnie - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak uniósł brwi, ale odwzajemnił uśmiech. Wsiadł do auta i ruszył, obdarzając mnie ostatnim spojrzeniem. Przewróciłam oczami i odwróciłam się do Christiana. Patrzył na mnie intensywnie, co nieco mnie peszyło.
-Zawieziesz mnie do domu? - zapytałam.
Jeden z kącików jego ust się uniósł. Zrobił dwa kroki w moim kierunki i objął mnie ramionami, przytulając.
-Naprawdę przepraszam - powiedział w moje włosy.
-Okej, rozumiem - rzuciłam odsuwając się od niego.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu. Ruszył z piskiem opon, więc zapięłam pasy. Przyjrzałam mu się. Miał sińce ze zmęczenia pod oczami i delikatnie rozciętą dolną wargę. Zaczęłam się intensywnie nad czymś zastanawiać.
-Kiedy się poznaliśmy, paliłeś - stwierdziłam.
Nie odwracał wzroku od jezdni.
-Przerzuciłem się na e-papierosa, ale rzadko z niego korzystam - powiedział.
Uśmiechnęłam się w duchu, że już się nie truje. Kiedyś sama paliłam, ale tylko wtedy, kiedy nie miałam już sił do tego wszystkiego. 
-Wyglądasz na zmęczonego - zauważyłam umyślnie.
Kątem oka badałam jego reakcję. Nic specjalnego jednak nie dostrzegłam.
-Ostatnio miałem problemy z snem - wytłumaczył.
-A twoja warga? - wymsknęło mi się.
Moje pytanie wywołało u niego zmarszczenie brwi. Długi moment nie odpowiadał.
-Wdałem się w bójkę - przyznał.
Obdarzył mnie krótkim, przepraszającym uśmiechem. Do końca drogi nie rozmawialiśmy. Wysiadłam z samochodu na znanym mi miejscu parkingowym.
-Miałeś mnie zawieść do domu - wypomniałam mu.
-Wolę cię mieć teraz u siebie - powiedział wzruszając ramionami.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, co od razu zauważył. Weszliśmy do jego mieszkania, kierując się do kuchni.
-Pójdziesz ze mną na pogrzeb? - zapytał ostrożnie, zerkając na mnie.
Wiedziałam, jak wiele kosztuje go to pytanie i zachowanie spokoju. W odpowiedzi pokiwałam twierdząco głową. Nalewał właśnie brendy do szklanki. Podeszłam do niego i obejmując jego tors, przytuliłam się do jego pleców.
-Chyba nie zamierzasz się upić? - zapytałam nie kryjąc zmartwienia.
-To tylko szklanka - stwierdził.
-Nie będziesz później prowadził - ostrzegłam go.
Upił spory łyk alkoholu i odwrócił się w moją stronę.
-Liczyłem na to, że nie będę musiał cię odwozić, bo zostaniesz ze mną na noc - wyznał.
Chciałam zaprotestować, ale raptownie się od tego powstrzymałam. Przecież potrzebował mojego wsparcia.
-Zostanę - zapewniłam go.
Christian uśmiechnął się smutno i dopijając alkohol, ucałował mnie w czoło. Wysłałam do mamy smsa, że śpię dziś u Rose. Rano wpadłabym po książki i świeże ubrania, a Christian zawiózłby mnie do szkoły. Odstawił szklankę i ruszyliśmy do salonu.
-Co chciałabyś obejrzeć? - zapytał, uruchamiając wielką plazmę.
-Jakiś horror - odpowiedziałam.
Ekran zaświecił się i już kilka minut później włączył się film: martwe zło. Christian usiadł obok mnie, obejmując ramieniem i przykrywając kocem. Donośnym klaśnięciem zgasił światło. Nie dziwiło mnie to już. Kiedy poprawiłam się w jego objęciach, poczułam jak się rozluźnia.
-Nie będziesz się bała? - zapytał przyciszonym głosem.
-Nie - odpowiedziałam będąc pewna siebie.
Uwielbiałam filmy grozy i towarzyszący przy nich dreszczyk. Całą godzinę skupiałam się na filmie, gdy nagle usłyszałam ciche pochrapywanie. Przekręciłam się tak, żeby móc spojrzeć na Christiana. Jego oczy były przymknięte, usta nieco rozchylone, a oddech miarowy - spał. Wstałam i zapaliłam światło, następnie gasząc telewizor. Stanęłam przed śpiącym chłopakiem, trącając go w ramię.
-Christianie... Christianie, obudź się - wołałam.
Po chwili otworzył zaspane oczy, a ja się uśmiechnęłam. Zamrugał kilkakrotnie.
-Nie możesz tu spać. Chodź na górę - poprosiłam.
Chłopak burknął coś niezrozumiałego pod nosem i wstał. Ruszyliśmy schodami na górę do jego pokoju.
-Śpij w mojej koszulce - polecił.
Ściągnął biały tshert i podał mi go. Niemal czułam jego zmęczenie.
-Pójdę do łazienki - ogłosiłam.
Zamknęłam się w jasnym pomieszczeniu z czarnymi kafelkami i rozebrałam. Ubrałam miękką, pachnącą Christianem koszulkę, która sięgała mi do połowy ud i wróciłam do ciemnej sypialni. Chłopak leżał już pod kołdrą. Położyłam na szafce swoje rzeczy i wdrapałam się na łóżko. Usadowiłam się obok niego, a on objął mnie ramieniem.
-Wczoraj zachowałem się jak dupek, przepraszam - powiedział cicho.
-Nie musisz mnie cały czas przepraszać. Rozumiem, że jest ci teraz ciężko, Christianie - oznajmiłam.
Wstrzymał na moment oddech, co mnie nieco zaniepokoiło. Słyszałam miarowe bicie jego mocnego serca. Przyłożyłam rękę do miejsca, w którym się znajdowało, muskając opuszkami palców jego tors.
-Mam dreszcze, kiedy to robisz - wyznał.
Mówiąc to przysunął się tak, że muskał ustami moją skroń. Uśmiechnęłam się smutno.
-Mam tego nie robić? - zapytałam.
-Nie, podoba mi się to. Poza tym lubię twój dotyk - odpowiedział.
-To dobrze, bo ja też lubię, kiedy mnie dotykasz - rzuciłam.
Parsknął przyjemnie, co mnie rozśmieszyło. Pocałował mnie w skroń.
-Darlin? - wyrwał mnie z rozmyślań.
Przekręciłam się na bok, co sprawiło, że otarłam się o jego policzek. Widziałam tylko jego duże, ciemne oczy, wpatrujące się w moje. Nie zabierałam ręki z jego torsu. Czułam jak powietrze między nami staje się ciężkie i przytłaczające. Nie wiem dlaczego, ale czułam straszne napięcie. Dostrzegłam jak kącik jego ust drga w półuśmiechu.
-Kocham cię - powiedział donośniej niż przedtem, jak gdyby chciał żeby to do mnie dotarło. Jakbym miała to usłyszeć i zapamiętać na zawsze, bo brzmiało to niczym obietnica. Moje serce uświadamiając sobie jego szczere wyznanie wpadło w szaleńczą gonitwę szczęścia. Oczy mimowolnie zaszły mi mgłą, a w gardle pojawiła się wielka gula, która nie pozwalała na wydostanie się choćby jednego słowa z mojej buzi. Nagle oczy Christiana rozbłysły przenikliwym blaskiem. Wpił się znacząco w moje usta, a ja pogłębiłam pocałunek. Kropla słonej cieczy popłynęła po moim policzku. Nasze wargi współgrały ze sobą z idealnym wyczuciem, ujawniając uczucia względem siebie. Chciałam żeby to trwało wiecznie. Żebym nie musiała się o nic martwić, czerpiąc przyjemność z czasu spędzanego z Christianem. Żebyśmy byli tylko my. Chłopak przerwał pocałunek nie odsuwając się ode mnie. Nasze oddechy były przyśpieszone. Chciałam coś powiedzieć, ale powstrzymały mnie usta Christiana, które musnęły moje wargi. Kiedy ponownie się odsunął, otworzyłam usta. Jednak znowu mnie powstrzymał. Kciukiem otarł mój mokry od łez policzek.
-Nie płacz - poprosił.
Złożył jeszcze jeden pocałunek na moich rozchylonych wargach i lekko opadł na poduszki. Stykaliśmy się ciałami, rozkoszując własną bliskością.
-Dobranoc, kochanie - wyszeptał sunąc nosem po mojej szyi.
Ułożył się tak, że wtulał głowę w zagłębienie pomiędzy moimi obojczykami. Było mi jednak wygodnie. Mierzwiąc dłonią jego włosy, przymknęłam powieki. Po krótkiej chwili zorientowałam się, że chłopak zasnął, ciasno do mnie przylegając. Mimo, że byłam zmęczona czułam rozgrzewające mnie uczucie szczęścia. W końcu chłopak, na którym mi najbardziej zależało powiedział, że mnie kocha. Uśmiechnęłam się w duchu i już po chwili zapadłam w przyjemny sen.
Na razie jest nudno, ale planuję coś wielkiego :D Szykujcie się miśki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz