sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział XV

VERSACE POV
Wpadłem jak burza do gabinetu Carla. Siedział w swoim fotelu otoczony stosem papierów. Obdarzył mnie krótkim spojrzeniem wracając do studiowania czegoś w laptopie.
-Usiądź, proszę - powiedział.
Nie chcąc zrobić nic głupiego i wybuchnąć, zająłem miejsce na przeciwko niego. Cierpliwie czekałem, aż odstawi w końcu komputer. Kiedy to zrobił nadal czułem wrzący niepokój.
-Przejdziemy do rzeczy czy najpierw zamierzasz coś rozwalić? - zadał mi pytanie.
Prychnąłem nie mogąc się powstrzymać, a on pokiwał tylko głową.
-Po świętach dziewczyna wraca na tydzień do szkoły. Zespół będzie ją pilnował chyba, że ty będziesz chciał to zrobić... - zaczął.
-To oczywiste, że to będę ja - przerwałem mu, na co nie zareagował.
-Później są ferie. Darlin zaplanowała już wyjazd do Jasona, który doskonale wszystko zatuszował bez naszej pomocy. Ty tu zostaniesz i znajdziesz chłystka od gangu Tay'a. Wyciągniesz od niego potrzebne informacje i tak dotrzemy do tego skurwiela. Wiedz, że to nie prośba tylko rozkaz - oznajmił całkiem poważnie.
Wrzało we mnie. Nikt kurwa nie będzie mi rozkazywał i decydował o losie całego mojego świata. Otworzyłem już usta, ale Carl mnie powstrzymał.
-Jeżeli się do tego nie dostosujesz, wykluczę cię z całej akcji - ostrzegł mnie.
Zacisnąłem zęby głęboko oddychając przez nos. Gwałtownie wstałem i wybiegłem pokonując kilkanaście pięter schodami. Chyba liczyłem na to, że mnie to zmęczy.
DARLIN POV
Christian unikał mnie od tygodnia. Tłumaczył się tym, że musi znaleźć jednego gościa, na którego dostał zlecenie z korporacji. Dzwonił do mnie wieczorami i pytał się co robiłam przez cały dzień. Jego ton głosu zawsze był normalny, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Zabrałam torbę i wysiadając z auta Dariusa, ruszyłam z nim do szkoły. Tak minął mi cały tydzień, kiedy przyjaciel odbierał mnie i spędzał ze mną część popołudnia poza swoimi treningami. W poniedziałek miałam samolot do Holandii, gdzie pracował Jason. Siedząc późnym niedzielnym wieczorem w pokoju byłam rozdrażniona. Nawet słuchanie muzyki mnie nie uspokajało. Leżałam na boku, wpatrując się w przytłaczającą ciemność. Nagle poczułam jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem.
Chwilę później oplotły mnie silne męskie ramiona i przyciągnęły plecami do swojego torsu. Wiedziałam, że to Christian. Postanowiłam nie reagować, bo właśnie on był przyczyną mojego złego nastroju. Ręką pozbył się słuchawek, rzucając je w kąt.
-Darlin - szepnął gniewnie.
Prychnęłam, a wtedy on odwrócił mnie w swoją stronę. Prawie zderzyłam się z jego twarzą. Spiorunowałam go wzrokiem, nie będąc pewna czy to dostrzegł. Na próżno próbowałam się od niego odsunąć.
-Jest  po północy, wynoś się - syknęłam.
Jego westchnięcie owiało mnie miętowo-czekoladowym oddechem.
-Przepraszam, że cię unikałem - powiedział.
-Mam to gdzieś - stwierdziłam.
-Naprawdę? - zapytał łamiącym się głosem.
Przymknęłam powieki i oblizałam usta.
-Nie - odpowiedziałam szczerze.
-Naprawdę przepraszam - odezwał się po długiej chwili ciszy.
-Dlaczego cię nie było? - zapytałam z wyrzutem, mimowolnie wtulając się w niego.
-Mówiłem ci już - odpowiedział za szybko.
Westchnęłam. Postanowiłam już nie nalegać.
-Wylatuję rano do Jasona. Nie będzie mnie całe ferie - oznajmiłam.
Czekałam na jego reakcję, która nastąpiła po długim czasie.
-Będę tęsknił - stwierdził tylko.
Westchnęłam przeciągle. Nie do końca wiedziałam dlaczego, ale chciało mi się płakać.
-Dlaczego się tak zachowujesz? - wychrypiałam hamując łzy.
Wtulałam się teraz w niego, kurczowo trzymając się jego koszulki. Tak bardzo mi go brakowało przez cały tydzień.
-Myślałem, że chcesz mnie teraz ukarać i zdystansować - powiedział i poczułam jak wzrusza ramionami.
Podniosłam głowę. Nie mogąc dostrzec jego oczu w krótkim czasie znalazłam się na jego torsie siedząc okrakiem.
-Wiesz jak mi ciebie brakowało dupku? - zapytałam przyciszonym głosem. 
Niemal zobaczyłam jak kącik jego ust unosi się w uśmiechu. Zmienił pozycję siadając i opierając się o poduszki. Przycisnął mnie mocniej do siebie tak, że stykaliśmy się nosami.
-Jeżeli bardziej niż mi ciebie to prawie cię zabiłem - oznajmił wpijając się w moje usta.
Byłam zaskoczona jego wybuchem. Opamiętując się oddałam pocałunek, który był agresywny i przepełniony niemą bezradnością. Tylko dlaczego? Po krótkiej chwili mój oddech przyspieszył, a serce waliło jak młotem. Christian miał jedną rękę na mojej talii, a drugą na plecach. Poprawiłam się w jego objęciach zupełnie nieumyślnie ocierając o jego krok. Przerwał natychmiast pocałunek, wciągając ze świstem powietrze.
-Cholera, Darlin - skarcił mnie dwuznacznie, co było nieco zabawne.
Przygryzłam wargę i zaczęłam składać mokre pocałunki na jego szyi. Natychmiast zamarł.
-Dość, do spania - warknął cicho.
Mruknęłam coś w rodzaju odmowy, kontynuując poprzednią czynność. W reakcji Christian przewrócił mnie tak, że teraz byłam pod nim.
-Nie sprzeciwiaj mi się - powiedział groźnie zahaczając o moje usta.
Przewróciłam oczami.
-Zostaniesz ze mną? - zapytałam.
Nie odpowiadał przez chwilę, co oznaczało, że się wahał.
-Tak - odezwał się w końcu.
Położył się obok mnie i przykrył kołdrą. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego, kładąc rękę na jego torsie. Kiedy zamknęłam oczy, pocałował mnie w czubek głowy. Nie chciałam zasypiać, rozkoszując się jego bliskością. Jednak w krótkim czasie odpłynęłam.
Krótki rozdział. Co powiecie? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz